Wydarzenia wszystkie

01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
OGŁOSZENIA
06.08.19 - Sprzedaż
Sprzedam domenę - REGATY.eu (Do uzgodnienia zł)
Pulpit z laminatu nad zejściówkę do elektroniki - sprzedam (99 zł)
Jacht morski turystyczno regatowy typu Eygthene 24 - sprzedam (35000 zł)
Sprzedam używane żagle do jachtów żaglowych (299 zł)
05-07-21, 12 dni, Szkiery Göteborga-Malmö (NaN zł)
12-06-21, 12 dni, Malmö-szkiery Karlskrony-Mem (NaN zł)
24-06-21, 12 dni, Kanał Göta+ jeziora+ kanał Trollhete do Göteborga (NaN zł)
Do żagli na Kieler Woche (NaN zł)
Grecja: ATENTY + CYKLADY w lipcu
SARDYNIA+KORSYKA. Rejsy wakacyjne dla dorosłych
Zatrudnimy Bosmana do obsługi floty czarterowej
17.06-20.06 PRZEDMURZE ŚREDNIOWIECZA (500.00 zł)
05.10.20
- Fundacja Sailportal.pl
« POWRÓTSzczeciński jacht Sharki po wypadku - polemika armatora jachtu z Prezesem PZŻ

Aktualizacja 02.10,2020
W mediach społecznościowych trwa dyskusja pomiędzy Polskim Związkiem Żeglarskim a armatorem jachtu Sharki odnośnie postępowania inspektorów MZT PZŻ w procesie ubiegania się o świadectwo pływalności jachtu, wymagane do przepłynięcia z portu Cuxhaven do Szczecina po prowizorycznej naprawie jachtu wyciągniętego z wody po zatonięciu.
Post z zarzutami armatora pojawił się 21 września na portalu Facebook.- KLIKNIJ LINK
Prezes PZŻ Tomasz Chamera odniósł się do zarzutów w specjalnym oświadczeniu
https://pya.org.pl/polski-zwiazek-zeglarski/news/oswiadczenie-prezesa-pzz-w-sprawie-jachtu-sharki
Następnie armator jachtu Sharki ponownie zaatakował Polski Związek Żeglarski, publikując na Facebooku oświadczenie pełne insynuacji - KLIKNIJ LINK
PONIŻEJ KOLEJNA ODPOWIEDŹ PREZESA PZŻ TOMASZA CHAMERY:
Szanowny Pan Cezary Wolski
Armator jachtu Sharki
W tej dyskusji padło z Pana strony wiele słów, zarówno bardzo wzniosłych, jak i zwykłych pomówień. Moim zdaniem, usiłuje Pan winą za własne błędy obarczyć Polski Związek Żeglarski. Zarzuca Pan inspektorom PZŻ, a w zasadzie jednemu, że nie pomógł polskiemu żeglarzowi w potrzebie. Podaje Pan przykłady swoich szlachetnych zachowań, wobec których chylę czoła, przywołuje Pan nazwiska kapitanów, z którymi Pan pływał budując wśród odbiorców posta określony wizerunek żeglarza skrzywdzonego przez branżową instytucję. Emocje zazwyczaj wchodzą tam, gdzie kończą się argumenty a pod tym płaszczem szlachetności i doświadczenia kryją się jednak szczegóły, które odgrywają w tej dyskusji kluczową rolę.
Po pierwsze - interpretacja tego, co powinien, a czego nie powinien Polski Związek Żeglarski. Pisze Pan, że „udzielanie pomocy na wodzie każdemu - to nie obowiązek, to powinność". Zgadzam się, na wodzie jak najbardziej. W przedmiotowej sprawie Pana jacht był już na lądzie, bezpieczny. Zamierzał Pan jacht zwodować i przepłynąć do Szczecina, co w ocenie inspektora PZŻ nie było bezpieczne, ani dla jachtu, ani dla ludzi na jego pokładzie. Pana pretensje sprowadzają się do tego, że inspektor miał takie, a nie inne zdanie, co mnie zadziwia, gdyż:
- Sharki ma 48 lat, nie jest zatem jachtem nowym, ale silnie eksploatowanym, o specyficznej konstrukcji;
- wycofał Pan swój jacht z nadzoru technicznego PZŻ w listopadzie 2016 roku, a ostatni przegląd dokonany przez inspektora MZT PZŻ datowany jest na sierpień 2014 roku. Oznacza to, że od ponad sześciu lat inspektorzy nie mają szczegółowej wiedzy o jego stanie technicznym;
- Sharki już po wycofaniu z nadzoru technicznego PZŻ miał dwa poważne wypadki, w tym kolizję, po której zatonął;
- w porcie w Cuxhaven chciał Pan dokonać prowizorycznej naprawy poważnej szkody powstałej po kolizji i zatonięciu, umożliwiającej dopłynięcie do portu w Szczecinie w określonych warunkach pogodowych.
Oczekiwanie od inspektora MZT PZŻ, że w takiej sytuacji zaocznie wyda zaświadczenie o pływalności jachtu jest wyrazem nieodpowiedzialności i nie przystoi kapitanowi o tak dużym doświadczeniu żeglarskim. W swoim poście podał Pan definicję dobrej praktyki żeglarskiej. Cytuję: „dobra praktyka żeglarska - to zdrowy rozsądek, zdolność przewidywania i rzetelność wykonywania swoich obowiązków. Jej podstawą jest wiedza, doświadczenie, poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo jachtu". Czy tym właśnie nie wykazał się inspektor MZT PZŻ?
Po drugie - został też Pan poinformowany o procedurze - zanim inspektor wystawi Panu zaświadczenie o pływalności potrzebne do przeprowadzenia jachtu z Cuxhaven do Szczecina, jacht Sharki, z uwagi na powyższe, musi przejść pełen przegląd techniczny. Nie zdecydował się Pan na to i próbował kontynuować naprawę pod nadzorem inspektora, który nie posiada ważnych uprawnień. Został Pan poinformowany o tym, że może skorzystać z usług inspektorów będących w Cuxhaven lub też zrzeszonych w innych niż PZŻ instytucjach. Czy nie Pana obowiązkiem jest sprawdzenie, czy dany inspektor ma uprawnienia, czy widnieje w spisie inspektorów MZT PZŻ i czy może Panu wymagany dokument wystawić? Przez te dwa tygodnie współpracy z inspektorem bez uprawnień, nie podejmował Pan żadnego kontaktu z Polskim Związkiem Żeglarskim.
Po trzecie - mija się Pan też z prawdą pisząc, że nie rozmawiał Pan z trzecim inspektorem MZT PZŻ, już po tym, gdy zakończył Pan współpracę z inspektorem bez uprawnień. Rozmowa ta została przeprowadzona w dniu 9 września. Inspektor poinformował Pana, że owszem może się podjąć zlecenia, ale nie na odległość, tylko bezpośrednio w Cuxhaven. Nie zdecydował się Pan na to, nie zadzwonił Pan już do inspektora, ale tego samego dnia o godz. 15:28 przesłał mu Pan poprzez whatsapp zdjęcia z dokumentacją naprawy.
W Pana sprawie lobbował jeszcze u innego inspektora kapitan Janusz Zbierajewski, ale usłyszał to samo co Pan - nie ma możliwości wydania takiego dokumentu na odległość i bez kompleksowego przeglądu technicznego. Inspektor zasugerował skorzystanie z usługi miejscowego inspektora, co ostatecznie, na ostatnią chwilę Pan uczynił.
Po czwarte - nieprawdą jest, że PZŻ pozostawił Pana bez pomocy. Trzeci inspektor, z którym Pan rozmawiał chciał się podjąć zlecenia. To Pan z niego zrezygnował. Zapewne też znalazłby się inny inspektor MZT PZŻ, który podjąłby się tego zlecenia wcześniej, gdyby tylko Pan nie stracił dwóch tygodni na współpracę z osobą bez uprawnień.
Faktem jest, że pierwszy inspektor Panu odmówił. Miał do tego prawo, a Pana pretensje to nic innego jak wylanie żalu i frustracji. Nie można zmuszać nikogo do wzięcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo jachtu i ludzi na nim pływających tylko dlatego, że Pana zdaniem „jacht jest bezpieczny i nie potrzebuje Pan oceny inspektorów, żeby to stwierdzić".
I na koniec odniesienie do Pana uwagi o tym, jak przez wiele lat wyglądały przeglądy wykonywane przez inspektorów. Z mojej wiedzy wynika, że do opisywanych przez Pana przypadków dochodziło incydentalnie i nie była to stała praktyka. Przykro mi, że spotkało to Pana, choć nie jestem pewien, czy przykro jest również Panu. Po objęciu przeze mnie stanowiska prezesa PZŻ, wykonaliśmy wraz z zespołem ciężką pracę, aby do takich sytuacji nie dochodziło. Wiem, że zrobiliśmy duży krok naprzód i jest w tym temacie znacząca poprawa, co potwierdzają regularne kontrole przeglądów wykonywanych przez inspektorów MZT PZŻ, dokonywane przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Wyniki tych kontroli dowodzą, że MZT PZŻ działa jak należy - profesjonalnie i odpowiedzialnie.
Tyle odniesień z mojej strony, a teraz prosiłbym Pana o odpowiedzi na poniższe pytania, które rzucą pełne światło na sprawę.
1. Czy zatrudniając do tego zlecenia inspektora MZT PZŻ brał Pan pod uwagę fakt, że jacht Sharki nie przejdzie przeglądu i inspektor nie wyda zaświadczenia o pływalności?
2. Dlaczego nie chciał Pan wyrazić zgody na pełen przegląd techniczny jachtu będący podstawą do wydania zaświadczenia o pływalności jachtu?
3. Dlaczego nie zweryfikował Pan inspektora numer 2, z którym przez dwa tygodnie prowadził Pan naprawę?
4. Dlaczego inspektor numer 2 nie wystawił Panu zaświadczenia o pływalności jachtu, mimo że przez 2 tygodnie pilotował naprawę?
5. Dlaczego nie potwierdził Pan zlecenia inspektorowi numer 3, który gotów był przyjechać do Cuxaven?
6. Dlaczego nie skorzystał Pan od razu z usług inspektora miejscowego, co byłoby o wiele tańsze i szybsze?
7. Czy nalegał Pan na inspektorów bądź sugerował Pan, by prowadzili sprawę zdalnie, na podstawie zdjęć dokumentujących naprawę, bez wizyty na jachcie w Cuxhaven?
8. Dlaczego postanowił Pan oczernić publicznie Polski Związek Żeglarski?
9. Czy nie uważa Pan, że wycofanie jachtu z nadzoru technicznego PZŻ, następnie rezygnacja z przeglądu technicznego pod nadzorem PZŻ po kolizji i domaganie się teraz od PZŻ wydania dokumentu poświadczającego bezpieczeństwo żeglugi jest sprzeczne z jakimikolwiek standardami i procedurami?
Licząc na podejście sportowe i zgodne z zasadami etyki pozostaję z żeglarskim pozdrowieniem,
Tomasz Chamera
Prezes Polskiego Związku Żeglarskiego
Ps. trudno nie przyznać Prezesowi PZŻ racji .... ?
Aktualizacjia 24.08.2020
Film pokazujący powazne uszkodzenia po uderzeniu jachtu Sharki w pławę w okolicahc Cuxhaven
Autor: Roland W. Hasch
Na ponizszym filmie widać że oprócz uszkodzeń w miejscu pierwotnego uderzenia w pławę, poważne uszkodzenia są równiez w rufowej części śródokręcia, uszkodzona jest płetwa sterowa i łączenie balastu z kadłubem ...
Uszkodzenia te powstały na skutek kilkukrotnego uderzenia w pławę, lub na skutek zatonięcia i uderzenia w dno? lub podczas wyjmowania jachtu dźwigiem ?
Aktualizacjia 13.08.2020
Jacht Sharki, który zagrażał żegludze po zatonięciu w okolicach portu Cuxhaven - zgodnie z zapowiedziami niemieckich służb został ekspresowo wyjęty z wody.
Media donoszą, że jacht nie był ubezpieczony - kto poniesie koszty wyciągnięcia jachtu, które na pewno bedą bardzo wysokie?
Wypadek ten to kolejny dowód na to że warto wykupić przed sezonem ubezpieczenie - przezorny zawsze ubezpieczony ..
12.08.2020
Prawdopodobnie przyczyną wypadku była chwila nieuwagi oficera pełniącego wachtę - która poskutkowała przy dużej prędkości zderzeniem z pławąw nocy w pobliżu Cuxhaven w Niemczech.
Nikomu nic się nie stało.
Siedmioro żeglarzy uratowano kilka mil morskich od Cuxhaven w środę w nocy. Jak podało Niemieckie Towarzystwo Ratowanictwa Morskiego - DGzRS, do wypadku doszło ok. godz. 23:00. Na pokładzie jachtu byli czterej mężczyźni i trzy kobiety, wszyscy zostali podjęci przez służby ratownicze.
Po otrzymaniu sygnału wzywania pomocy niemieckie służby ratownicze Zadysponowały statek ratowniczy Anneliese Kramer z hybrydową łódzią - "córką" Mathias ze stacji ratowniczej w Cuxhaven. Ponadto DGzRS poinformowało o wypadku okoliczne statki. Belgijski statek towarowy znalazł 15-metrowy jacht i pozostawał w pobliżu w asyście, do momentu, kiedy załoga łodzi - "córki" Mathias podjęła z tratwy rozbitków.
Sharki był w drodze z Kanału Kilońskiego do Helgolandu.
Do wypadku doszło na Morzu Północnym w rejonie na Zewnętrznej Łaby u wybrzeży wyspy Neuwerk.
W środę wielozadaniowy statki „Neuwerk” i „Grimmershörn” zdołały zlokalizować 15-metrowy jacht na głębokości około 16 metrów za pomocą sonaru. Jacht znajduje się w pobliżu boi wodnej 23 i wymaga pilnie usunięcia ze względów bezpieczeństwa żeglugi, poinformowało na żądanie Biuro Dróg Wodnych i Żeglugi w Cuxhaven. Do właściciela zwrócono się pisemnie i poproszono o skontaktowanie się z władzami w ciągu najbliższych trzech dni w celu skoordynowania dalszej procedury.
Śledczy z policji wodnej w Cuxhaven badają przyczynę wypadku i badają, czy 54-letni polski szyper rzeczywiście zderzył się z boją torową i łódź zatonęła z powodu powstałego wycieku.
Po wezwaniu pomocy, które zostało wykonane na kanale 16 VHF, krążownik ratunkowy „Anneliese Kramer” i łódź-córka „Mathias” natychmiast opuściły Cuxhaven. Na miejscu wypadku znajdował się belgijski frachtowiec, którego kapitan zauważył i zgłosił tonący jacht. 90-metrowy frachtowiec pozostał w pobliżu tratwy ratunkowej. Na miejscu wypadku znajdowała się również przybrzeżna łódź patrolowa należąca do hamburskiej policji wodnej. O godzinie 23:30 marynarze w wieku od 47 do 67 lat mogli zostać zabrani z tratwy ratunkowej przez łódź ratowniczą.
„Wszyscy byli bez obrażeń i kontuzji i nie mieli hipotermii” - powiedział rzecznik policji. - uratowana załoga została zaopatrzona w gorącą herbatę i suche ubrania przez ratowników morskich.
Jacht pływał pod polską banderą, a jego portem macierzystym jest Szczecin.
Hans-Otto Schümann , przedsiębiorca, żeglarz dalekomorski z Hamburga i wieloletni prezes Niemieckiego Związku Żeglarskiego, zdobył wraz z dawnym „Rubinem” legendarny „Admirałs Cup” dla jachtów oceanicznych. Wszystkie 16 jachtów Hansa-Otto Schümanna otrzymało nazwę „Rubin”. Schümann zdobył również Puchar Admirals Cup w 1985 i 1993 roku jako członek niemieckiej drużyny swoim „Rubinem”. Zmarł w 2014 roku.
« POWRÓT
![]() |
Kopiowanie i powielanie treści portalu wymaga zgody redakcji Zapoznaj się z regulaminem |